accessible

Numery archiwalne

Cenzor 3/62

14 LUTEGO - PRIORYTET CZY GŁUPOTA?

 

Wyolbrzymione święto z otoczką sztuczności. Wymysł ludzkiej wyobraźni, by zaspokoić sumienie w kwestiach życzliwości, której brakuje nam na co dzień. Skąd się to wzięło? Z Zachodu ! W jakim celu…?

Święto zakochanych - kto z nas się z tym nie spotkał? Sklepy oblepione kwiatuszkami, misiami, koślawymi serduszkami, poduszeczkami, piórkami, kubeczkami z wynaradawiającymi hasłami „I LOVE YOU” i innego tego typu różową tandetą, która w bardzo szybki sposób potrafi uszczuplić nasz portfel. Nie śmiem zapomnieć o czekoladkach, które są wprost idealnym dowodem miłości i oddania kobiecie skrupulatnie liczącej swoje fałdki każdego dnia.

Dlaczego tak ważnym aspektem naszego życia jest wyrażanie miłości w postaci prezentów? W jakim stopniu różowy chwast, udekorowany brokatową wstążką oddaje ogrom uczucia, jakim kogoś darzymy? Dla ukochanej osoby ważny powinien być każdy dzień, w którym obdarowana zostaje szczerością, wrażliwością, wsparciem, dowcipem, namiętnością czy optymizmem w postaci chociażby uśmiechu. Czy naprawdę, żeby okazywać miłość, potrzebujemy do tego święta?

Jeżeli już nasze ograniczone umysły zadowala fakt świętowania dnia zakochanych w trakcie 24 godzin- to, na Boga, niech to nie będzie 14 lutego! Data ta wypada w środku jednego z najsroższych zimowych miesięcy oraz w rocznicę śmierci świętego Walentego. Biskup ten udzielał ślubów chrześcijan z poganami i uzdrawiał epileptyków - czyli chorych na padaczkę i ślinotok, których zresztą tak bardzo przypominamy w szaleńczym biegu od sklepu do sklepu w nieprzeciętny ziąb, by potem obcałować swoją sympatię. O tę jakże romantyczną datę wojował  powieściopisarz Walter Scott, twierdząc, iż święto pochodzi od dnia kopulacji brytyjskich kanarków…

W tym całym zimowym wyścigu do serc można by nawet zgubić miłość po drodze i zapomnieć o tym, że mamy WŁASNE, POLSKIE ŚWIĘTO ZAKOCHANYCH . Jest nim noc świętojańska, inaczej noc Kupały, sobótka czy palinocka, nazwijcie to jak tylko chcecie. Przypada ona w jakże piękny i ciepły czas (z 23 na 24 czerwca). Atmosfera magicznej nocy zostaje podgrzana jeszcze bardziej skokami przez ognisko, tańcami i wróżbami. Kiedyś rytuałem było także puszczanie wianków z zapalonymi świecami z nurtem rzeki. Wyłowienie wianka przez kawalera oznaczało szybkie zamążpójście. Kawaler odszukiwał właścicielkę wianka i udawał się z nią na spacer w poszukiwaniu kwiatu paproci, mającego przynieść siłę i mądrość. Zazwyczaj pomysł ten podobał się szczególnie pannom, które nie miały swojego wybranka. W obecnych czasach takie kobiety stłamszone komercjalizacją święta 14 lutego zajadają się masą lodów i zalewają łzami przy dramatach romantycznych, które katują nocami. Moglibyśmy choć raz spróbować doświadczyć staropolskiego święta, które w dalszym ciągu jest organizowane (i to z nie mniejszym rozmachem !)

O przepięknej polskiej tradycji niestety już mało kto pamięta… Co pozwoliło nam o niej zapomnieć ? Tona plastikowego kiczu kupowana corocznie w lutym, miesiącu jakże pięknie ukazującym tendencje ludzi do zapomnienia własnej historii.

Który z dni wybierzemy? Co we właściwszy sposób do nas przemawia? Wybór oczywiście należy do nas. Perspektywa spędzenia cudownych chwil z ukochaną osobą na świeżym powietrzu (a przy tym pielęgnowanie zanikającej tradycji) wydaje mi się znacznie przyjemniejsza od zasypywania się masą tandetnych drobiazgów ku czci św. Walentego. Przemilczę już kwestie uroczych brytyjskich kanarków…

 

Sandra Kamieńska

 

WALENTYNKI

- czy są nam potrzebne?

 

Walentynki, czyli  Święto  Zakochanych obchodzone 14 lutego bardziej wśród młodzieży niż dorosłych, ma swoich przeciwników i wielbicieli. Dla jednych są  świętem wyłączenie komercyjnym, niosącym za sobą widok sztucznych serc, kolorowych kartek, piernikowych ciasteczek, kwiatów i innych związanych z tym dniem mało ważnych przedmiotów. Dla drugich -niosą zupełnie inne serca, przepełnione niezmiernie ważną wartością, którą jest  miłość i traktują ten dzień jako okazję do okazania swoich uczuć.

Moim zdaniem  Walentynki to bardzo fajny i miły zwyczaj, który może sprawić wiele radości osobom darzącym się uczuciem.  Zakochani zwykle spędzają cały taki dzień razem, trzymając się za ręce, obejmując się i uśmiechając, a słowa, które najczęściej wypowiadają  to ‘KOCHAM CIĘ’.

Jednak mam świadomość, ze wiele osób nie podziela mojej opinii i twierdzi, że ten dzień jest zbędny, polega na niepotrzebnym wydawaniu pieniędzy, kojarzy się im z czymś tandetnym  i traktują go jak każdy inny, a nawet wolałyby obchodzić dzień przeciwny Walentynkom w którym okazywałoby się mniej emocji.

W dzisiejszym świecie niektórym ciężko jest dostrzec prawdziwe uczucie. Ludzie twierdzą, że miłość nie istnieje. Powodem takiego stanu rzeczy mogą być poglądy lansowane przez media, a także upodobania singli, którzy twierdzą, że nie potrzebują do szczęścia drugiego człowieka.

Współcześnie, w dobie  całkowitej komputeryzacji  łatwiej jest skorzystać z internetowych  portali randkowych i tam szukać swojego przeznaczenia niż spojrzeć oczami miłości na drugiego człowieka i odkryć w nim swoją drugą połówkę, czego wszystkim czekającym na miłość z całego serca życzę.

 

Zwolenniczka walentynek

 

 

 

KONKURS PIOSENKI OBCOJĘZYCZNEJ

Dnia 21 lutego 2013r. po raz pierwszy w historii naszej szkoły odbył się Szkolny Konkurs Piosenki Obcojęzycznej. W konkursie udział wzięli: Michalina Boguszewska, Patrycja Filipiuk, Diana Twarowska, Sylwia Doroszkiewicz, Paweł Tymiński, Martyna Kryńska i Joanna Morzy. Jury, w skład którego weszli między innymi nasi zagraniczni goście, przyznało następujące wyróżnienia:

III miejsce - Paweł Tymiński za piosenkę Evanescence

„Bring me to life”,

II miejsce - Sylwia Doroszkiewicz za piosenkę Michaela Bublé

"Feeling Good"

I miejsce - Patrycja Filipiuk za wspaniałe wykonanie piosenki

Adele  „Make you feel my love”.

 

 

Spotkanie zakończyło się krótkim występem Paulo Oliveira z Brazylii. Organizatorami festiwalu były  panie prof. U. Koc i  J. Owczarska.

 

sd

 

Wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje. Jedni wolą lekkie brzmienie popowych wykonawców, inni są fanami rapu, jeszcze inni słuchają muzyki klasycznej. Ale jest też pewna grupa osób, która woli „cięższą”, głośną muzykę i rockowe brzmienie. Dzisiaj wywiad z Michałem Gorzelskim- członkiem siemiatyckiego zespołu Kovir.

G.K. Skąd wzięła się u Ciebie pasja do muzyki?
M.G. Pasja do muzyki powstała z powodu mojego uwielbienia tej dziedziny sztuki. Po prostu lubię słuchać dobrej muzyki.

G.K. W swoim zespole jesteś gitarzystą. Dlaczego wybrałeś ten instrument?
M.G. Dlatego, że jest to pierwszy instrument, który kojarzy mi się z metalem.

G.K. Kovir- co to w ogóle znaczy?
M.G. Kovir... Jest to nazwa królestwa w sadze A. Sapkowskiego pt. ,,Wiedźmin''. Dokładnie brzmi ona  Kovir i Poviss, ale  była zbyt skomplikowana na nazwę zespołu, więc została skrócona do samego Kovir.

G.K. Kto wpadł na pomysł założenia zespołu?

M.G. Ja wraz z kolegą, który obecnie śpiewa i gra na gitarze w tymże zespole oraz nasz dobry przyjaciel.

G.K. Od jak dawna gracie?

M.G. Od lutego 2011r.

G.K. Pamiętasz swój debiut na scenie?
M.G. Oczywiście. Jesienne Trele 2011r. Porażka! Ale na błędach człowiek się uczy.

G.K. Sami wymyślacie utwory? Skąd czerpiecie inspiracje?
M.G. Tak, sami tworzymy utwory od strony muzycznej i tekstowej. Inspiracje czerpiemy z muzyki, której słuchamy, jak również z książek, filmów i tak dalej.

G.K. Pochwalisz się jakimiś osiągnięciami?
M.G. Hm… niestety nie.

G.K. Gracie dla przyjemności czy chcecie mieć z tego jakieś pieniądze?
M.G. Dla przyjemności i samospełnienia. Według mnie pieniądze zarabia się w pracy, a nie na komercjalizacji pasji.

G.K. A czy swoją przyszłość wiążesz z muzyką?
M.G. Tak, lubię grać i zapewne będę to robił przez długi czas.

G.K. Żeby coś osiągnąć, trzeba trochę popracować. Jak wyglądają Wasze przygotowania do występu, próby?
M.G. Siedzimy, gadamy, gramy, gadamy. Bardziej to wygląda jak zwykłe spotkanie, po prostu dodatkiem są instrumenty.

G.K. Dlaczego wybrałeś akurat ten rodzaj muzyki?
M.G. Gdyż taki rodzaj muzyki lubię. Ujawnia on wnętrze człowieka, jego światopogląd, a nawet charakter. Po prostu trzeba potrafić i chcieć to dostrzec.

G.K. W jaki sposób promujecie swój zespół i zyskujecie nowych fanów?
M.G. Zespół promujemy w sieci poprzez zakładanie stron typu myspace oraz na facebooku (dla ciekawych:  http://www.facebook.com/kovir.siemiatycze). No ale również przez granie na imprezach charytatywnych i jak tylko się da.

G.K. A płyta? Co o tym myślisz?
M.G. Płyta się nagrywa. A raczej nagrała. Nie jest to studyjny album lecz DEMO, można to znaleźć na youtube. Od czegoś trzeba przecież zaczynać J

G.K. Gdzie odbywają się Wasze próby?
M.G. W zakładzie ślusarskim. Bardzo klimatyczne miejsce(śmiech).

G.K. Twoje marzenie związane z Kovirem?
M.G. Zagrać jako support przed zespołem Slayer. Niestety marzenia najczęściej się nie spełniają.

G.K. O czym jest Wasza muzyka? Chyba nie każdemu jest łatwo ją zrozumieć.
M.G. Teksty naszych utworów odnoszą się zazwyczaj do rzeczy, które wpływają na  powstawanie emocji. Czyli są to rzeczy, które nas denerwują, bawią itd. Jeżeli ktoś ''siedzi'' w takiej muzyce, to bez problemu rozumie zarówno słowa, jak i przesłanie, natomiast dla osób ''z zewnątrz'' może to być trochę trudne.

G.K. Zdarzały się momenty poddania?
M.G. Nie. Jak się bawić to się bawić!

G.K. W Siemiatyczach są też inne zespoły zajmujące się podobną do waszej muzyką. Co o nich sądzisz?
M.G. Każdy zespół jest inny. Większość osób z tych zespołów to nasi znajomi, fajni ludzie z pasją.

G.K. Plany na najbliższy czas? Może jakaś trasa koncertowa? :D
M.G. Tak trasa koncertowa Baciki-Mielnik-Czartajew :D  A na poważnie to kilka koncertów w okolicy i tworzenie kolejnego materiału.

G.K. I ostatnie pytanie. Kiedy ponownie będziemy mieć okazję Was usłyszeć?
M.G. Pojęcia nie mam, ale wydaje mi się, że raczej na wiosnę.

G.K. W takim razie życzę powodzenia i dalszych sukcesów w świecie muzyki i do zobaczenia na najbliższym koncercie!

Z Michałem Gorzelskim rozmawiała Gabriela Krzywicka

 

 

FACEBOOKOWA

SONDA

 

Za pośrednictwem Facebooka przeprowadziliśmy krótką sondę  na temat tego portalu społecznościowego. Zadaliśmy 3 pytania:

1. Ile czasu spędzasz na Facebooku ?

2. Ile trwałych znajomości zawarłeś/łaś na Facebooku?

3.Jakie są plusy i minusy Facebooka!

 

Uzyskaliśmy następujące odpowiedzi:

I osoba:

1. 1,5 h

2.Dwie

•3.+Można porozmawiać ze znajomymi, pooglądać ich zdjęcia, dowiedzieć się, co u nich.

- Ludzie wykorzystują go do mnożenia plotek, czyli aby zabić nudę?!

II osoba:

1. 5h

2.0

3.+ Mam możliwość bezpłatnego kontaktu ze znajomymi

-Facebook to złodziej czasu

III osoba:

1. 3h

2. 0

3.+ Łatwy, szybki kontakt ze znajomymi

- Uzależnienia

IV osoba:

1.10 minut

2. 0

3.+ Fajne gry

- Nie ma minusów ;D

V osoba:

1. 12h

2.ok. 10

3.+ Podają lekcje

-Spamują, Facebook pożera mój cenny czas!

VI osoba:

1.6h

2. 0

3. +Siedzę w domu i mogę obgadać wszystkich ;))

- Wkurzają mnie dzieciaki z aplikacji „  Mój Kalendarz”,

Zawsze wyciekają niechciane informacje…

VII osoba:

1. 1-2h

2. 0

3. + Szybki kontakt z innymi, informacje o wydarzeniach

- Zabiera mi czas , rodzi ploty i publikuje durne zdjęcia. Wstyd!

 

Zebrała i opracowała Sylwia Doroszkiewicz

 

O gustach się nie dyskutuje…

W wielu szkołach, także w naszej, funkcjonuje radiowęzeł. Niestety do działania tej instytucji w naszej pięknej placówce wiele osób ( w tym ja) ma zastrzeżenia.

Sprzęt wykorzystywany w działalności radiowęzła, a w szczególności głośniki, jest przestarzały. Umieszczenie głośników samochodowych w ścianie to niewątpliwie ciekawe i nowatorskie rozwiązanie, ale czy odpowiednie w przypadku naszej szkoły, która bez wątpienia jest renomowaną placówką, noszącą zaszczytne imię K.E.N. Więc zastanawiający jest fakt,  dlaczego nikomu do głowy nie przyszedł pomysł napisania projektu unijnego w celu uzyskania części środków na wymianę sprzętu, resztę funduszy mogłaby wyłożyć szkoła, Rada Rodziców, prywatny sponsor w zamian za np. reklamę odtwarzaną co przerwa bądź zawieszoną na parkanie naszego przybytku edukacji. Innym sposobem na zgromadzenie pieniędzy może być zbiórka surowców do recyklingu, makulatury, płyt cd, butelek plastikowych, szklanych czy nawet zakrętek, które są już zbierane w naszej szkole, ale w celu pomocy potrzebującym (świetny pomysł: zamiast wyrzucić zakrętkę, możemy przynieść ją do szkoły i  przez to komuś pomóc). Niby to niewiele, ale każdy gest się liczy.

Nie można winić wyłącznie sprzętu, bo w tym roku szkolnym niezwykle rzadko można usłyszeć audycje, a właściwe muzykę płynącą z głośników umieszczonych w ścianach starej szkoły. W nowej części budynku brak jest jakichkolwiek źródeł dźwięku. Dlaczego tak jest, nie wiem? Rozumiem, że odtwarzanie muzyki na przerwach jest pewnego rodzaju nie zawsze miłym obowiązkiem, bo czasami może boleć głowa,  są przerwy obiadowe, kiedy każdy chce coś zjeść, nie zawsze nawet w stołówce. Ale jeśli ktoś zobowiązuje się do wykonywania jakiejś pracy na rzecz szkoły, powinien starać się wykonać ją jak najlepiej.  Zobowiązałem się do pracy w gazetce szkolnej i od momentu,  kiedy zdecydowałem się na to, w każdym numerze znajduje się przynajmniej jeden artykuł napisany przeze mnie. I też nie zawsze mi się chce, nie zawsze mam wenę…

Przygotowując się do napisania tego felietonu, zdecydowałem się przeprowadzić ankietę za pośrednictwem portalu społecznościowego Facebook w celu sprawdzenia, czy tylko ja mam obiekcje co do działania radiowęzła, czy inne osoby też dostrzegają ten problem. Okazało się, że moje zastrzeżenia podziela wiele osób. Ustaliłem także, że wielu z nich nie podoba się rodzaj, gatunek emitowanej muzyki. Każdy człowiek ma inny gust, więc moim zdaniem najlepiej jest puszczać muzykę taką, jaka leci w komercyjnych radiach albo podzielić tydzień i każdego dnia proponować inny jej rodzaj, np. poniedziałki z muzyką pop, wtorki z metalem, środy z hip hop-em, pankowe czwartki, piątki z disco. Jaki gatunek muzyki należałoby puszczać, można z łatwością ustalić za pomocą ankiety, na przykład takiej, jaką umieszczam wraz z artykułem  (tab.2). Mam też nadzieję, że zostanie ona wykorzystana do poprawy standardów radiowęzła.

Kolejnym problemem, jaki udało mi się zdiagnozować, jest to, że muzyka raz jest odtwarzana za głośno, raz za cicho. Warto by się zastanowić nad rozwiązaniem tego problemu i ustaleniem właściwej głośności.

Morałów z tych rozważań można wyciągnąć wiele. Pierwszy z nich jest taki, że jeśli ktoś bierze na siebie obowiązek,  musi starać się wykonywać go jak najlepiej.  Drugi: funduszy można szukać wszędzie, potrzebne są tylko pomysł, czas, chęci i nadzieja. Trzeci wreszcie: każdy ma inny gust i każdego trzeba przynajmniej trochę zadowolić. A czwarty i ostatni jest taki, że zbyt głośna muzyka może zdenerwować nawet największego choleryka.

PN

 

W ankiecie przeprowadzonej za pośrednictwem portalu internetowego Facebook wzięło udział 20 respondentów.

 

Królewną być

Tulipany, goździki, storczyki i róże. Każdy kwiat jest dobry, aby zadowolić kobietę. Wspólny spacer, kolacja we dwoje lub romantyczny wieczór w kinie także sprawią, że kobieta choć przez ten jeden dzień poczuje się prawdziwą królewną.

8 marca- coroczne święto zwane Dniem Kobiet. W Polsce obchodzone od lat 90, ale za każdym razem inaczej. Co kraj to obyczaj… W czasach PRL-u kojarzyło się z symbolicznym goździkiem,  każdy mężczyzna musiał świętować ten dzień na własny sposób zadowalając swoją kobietę. Paniom wręczano  dobra materialne: rajstopy, mydło, kawę itd. , a w zakładach pracy było to święto wręcz obowiązkowe. Można by długo opowiadać. Wtedy panowie wiedzieli, po co jest to święto.

„Kobiety powinny być doceniane każdego dnia w roku.”

Współczesna płeć męska takowej wiedzy raczej nie posiada. Wie tylko, że 8 marca kobieta powinna być szczególnie doceniana i uwielbiana. Z naciskiem na

szczególnie. A właśnie. Z czym dziś kojarzy się to święto? Z jakimś tulipanem, wypadem do kina, prezentami od kolegów z klasy, dobrą kolacją, życzeniami  SMS czy na Facebooku? A może nagłą przemianą mężczyzny? Nie. Nic bardziej mylnego! Nie łudźmy się, że zamieni się on w księcia z bajki i będzie spełniał wszystkie nasze życzenia. 8 marca mężczyźni  gorączkują się, szukając jak najlepszego prezentu, nie wiedząc nawet, w jaki sposób zaskoczyć swoją wybrankę. Ale pomysłów nie brakuje! Wspaniała kolacja, setki świeczek i bukiety kwiatów na każdym kroku.  A co sądzą o tym dniu Panie? Jednym może kojarzyć się z dawną walką o równouprawnienie kobiet, drugim jedynie ze wspaniałym dniem spędzonym wraz ze swoim ukochanym. Ja natomiast traktuję ten dzień jak każdy inny. Czy to święto jest naprawdę potrzebne? Kobiety lubią być obdarowywane ale może lepiej byłoby adorować je każdego dnia w prosty sposób, bez zbędnych, pustych życzeń i licznych prezencików? Co za dużo to nie zdrowo! Kobiety powinny być doceniane każdego dnia w roku. Mężczyzna mógłby sprawiać przyjemność ukochanej bez okazji, ot tak po prostu. To chyba najlepsza forma wyrażania miłości J Ciężko stwierdzić, czy takie święto powinno być obchodzone, czy też nie.  Każdy ma swoje za i przeciw. Jedni pamiętają, drudzy wręcz zapominają… Ale nic nie zmienia faktu, że jest to dobra okazja na wyjątkowy wieczór. Cały czas mowa o równouprawnieniu, więc pozostaje pytanie:  Skoro Dzień Kobiet to święto na stałe wpisane do kalendarza, to dlaczego nie ma oficjalnego dnia mężczyzn?

 

G.K

HUMOR HUMOR HUMOR HUMOR HUMOR HUMOR HUMOR

 

Wallenrod dał znak Aldonie, że już nie żyje.

Antek musiał iść w świat, by zarobić na kawałek kromki.

Kmicic przeraził się, kiedy Szwedzi wtoczyli armaty na Jelenią Górę.

„Marsz turecki” Mozarta wcale nie był marszem tureckim, on się tylko tak nazywał.

Albert Camus pisze o zadrzymiałym mieście.

Na obrazie Matejki mistrz krzyżacki staje dęba na koniu.

Na tonącym „Titanicu” orkiestra grała cały czas, aby zatuszować dziury w poszyciu statku.

Chopin tęsknotę za ojczyzna wylewał na fortepian.

Lekarz kazał babci leżeć w uszku.

Soplica chwycił szablę i wystrzelił.

Sosny znoszą szyszki.

Mały Książę narysował węża, jak połknął słonia.

Po krótkim odpoczynku przemówiło do Jima sumienie.

Wiersze, które pisała Konopnicka, przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy.

 

HUMOR HUMOR HUMOR HUMOR HUMOR HUMOR HUMOR